niedziela, 27 września 2009

W MIARĘ DOBRZE

Tomkowi powiedziałem, że mi rower ukradli. Wcale się tym nie przejął. Raczej odwrotnie, ucieszył się. Powiedział:
- To dobrze, ojciec. Wolę, żeby ci ukradli rower, niż miałbyś się na nim zabić. Wcześniej nie wziąłem pod uwagę takiej możliwości.
Stary pierdziel. Kupię rower za własne pieniądze i pościgamy się. Zobaczymy, kto się zabije.

Ilona Małkowska wyleczyła się z miłości do literata. Przyszła do niego pod nieobecność żony, a swojej przyjaciółki, i oświadczyła bez ogródek:
- Zakochałam się w tobie. Musisz wybrać pomiędzy mną a Z. (to żona pisarza).
- Jesteś pewna, że mnie kochasz? - on zapytał.
- Jestem pewna, jak tego, że żyję - ona.
- To zdejmuj majtki i kładź się -on.
Była zdumiona. Takiej chamskiej odzywki nie spodziewała się usłyszeć. Myślała, że to będzie bardziej romantycznie, że, poza romantycznością, on jeszcze będzie się wahał, czy ona, czy Z. Oczekiwała dramatycznych chwil. Lecz, mimo to, tak była ucieszona, że w pierwszym odruchu zdjęła majtki. A on:
- Jesteś nieogolona.
Ta odzywka Ilonę zupełnie otrzeźwiła i w jednej sekundzie wyleczyła z miłości do niego.

No cóż, krucha to musiała być miłość. A facet, ten pisarz, jest na pewno dobrym psychologiem. Domyślił się, że ma z nimfomanką do czynienia.

Jasio Cz. przylatuje za kilka dni z Ameryki, żeby umierać w Polsce. Znając jego fantazję, no i to, że nie jest biedny, trochę się obawiam jego umierania. On umiera, bo musi, a ja mogę umrzeć z nadmiaru jego swawoli, jeżeli będę w nich uczestniczył.

Byłem u mojej kochanej Marylki. Zastałem ją w dobrym, a nawet bardzo dobrym stanie psychicznym.
- Karolku - powiedziała (nie po raz pierwszy) - znajdź sobie wreszcie jakąś babę na żonę.
- Marylko, ty jesteś moją żoną i zawsze nią będziesz.
Poprzytulaliśmy się, popłakali. Nie chce mi się tego powtarzać, ale świat nie jest ani dobry, ani sprawiedliwy, ani rozsądny. Ja i Maryla zasłużyliśmy sobie na inne życie.

1 komentarz: