środa, 23 marca 2011

NIEZADOWOLONY WNUK

Znowu mnie dopadło. To się dzieje coraz częściej, odkąd umarła Marylka. Telefon wyłączony, domofon wyłączony, dzwonek do drzwi wyłączony. Nawet telewizora nie włączałem. Trwałem w czymś w rodzaju półsnu i, właściwie, tak mi było dobrze. Czułem, że mógłbym tak trwać do samego końca.
I nagle, trzeciego czy czwartego dnia ciszy i półsnu, słyszę głośne dobijanie się do drzwi, i po chwili grzmot, jaki towarzyszy wyważaniu drzwi. Wpierw do pokoju wbiegło dwóch strażaków w hełmach, za nimi policjant, za policjantem lekarz w zielonym fartuchu, za lekarzem moi synowie Tomek i Miron, a za nimi czterech wnuków, trzech z Warszawy i jeden z Krakowa.
- Mówiłem, że dziadek będzie żył - powiedział, ale z zawodem w głosie, jeden z moich warszawskich wnuków.

sobota, 5 marca 2011

GDZIE JEST "OLIN"?

Tydzień siedziałem nad dwiema książkami Mariana Zacharskiego: "Nazywam się Zacharski" i "Rosyjska ruletka". Marian Zacharski to najlepszy, po ostatniej wojnie, pracownik polskiego wywiadu. Nie jest przesadne, co powiedzieli niektórzy, że zdobyte przez Zacharskiego najnowocześniejsze technologie wojskowe trochę zrównoważyły siły Zachodu i Wschodu, jak wtedy dzielił się świat. Co prawda, później się okazało, że do żadnej równowagi zbrojeń nie doszło, bo komuniści nie potrafili wykorzystać technologii dostarczonej przez Zacharskiego. Ale wtedy ważne było iż Amerykanie wierzyli, że polski szpieg (patrząc na Zacharskiego z ich strony) wojskowo wzmocnił Rosjan, którym polski wywiad sprzedawał dokumentację zdobytą przez Zacharskiego. W Polsce nie było nikogo, kto by te "papiery" rozumiał.

W książce "Nazywam się Zacharski" jest opisane, jak Marian Zacharski pracował w USA, w jaki sposób doszło do jego schwytania. Został skazany na dożywocie. W amerykańskim więzieniu przesiedział cztery lata, po czym wymieniono go (na słynnym "moście wymiany szpiegów" w Berlinie) na 21 agentów pracujących dla Zachodu.

W książce "Rosyjska ruletka" Marian Zacharski pracuje głównie przeciwko Rosjanom, którzy w Polsce pozostawili wielu agentów na wysokich stanowiskach w administracji, wojsku, w różnych służbach specjalnych. W tej pracy całkiem przypadkowo trafił na "Olina", którym okazał się być Józef Oleksy. I zaczęło się! W Polsce akurat władzę przejmowała lewica, ta wywodząca się z PZPR. Prezydent Kwaśniewski, premier Oleksy. To, co się wówczas działo (po posądzeniu Oleksego o szpiegostwo na rzecz Rosji) najlepiej nazwać jednym słowem: kurewstwo. Trzeba przeczytać "Rosyjską ruletkę", żeby zrozumieć, że miałem prawo użyć tego słowa.

Zacharski, po powrocie z amerykańskiego więzienia hołubiony przez polskie władze, mianowany generałem i szefem wywiadu (tym ostatnim na bardzo krótko), mający następne sukcesy wywiadowcze, w 1996 roku z dnia na dzień musi opuścić Polskę i wyjechać na emigrację. Przegrał w "sprawie Oleksego".

A Józef Oleksy? W 1999 roku on przegrał proces lustracyjny, bo zataił współpracę z Agenturalnym Wywiadem Operacyjnym (polskim, dla ścisłości). Wcześniej przez kilkanaście lat przyjaźnił się z Ałganowem, najskuteczniejszym rosyjskim agentem w Polsce. I chociaż koledzy Oleksego wiedzieli, kim jest Ałganow, to ten bidula, Oleksy, mimo że szkolony w AWO, nie miał o tym zielonego pojęcia. Jeszcze przyjmował od Ałganowa różne paczki (z jedzeniem?).

Z kolei co z "Olinem"? Miał być zdemaskowany przez nowe służby, które nastały po Zacharskim i jego współpracownikach. Minęło 15 lat i "Olina" jak nie ma tak nie ma. Chociaż wiadomo, kto nim jest. Zdobyłem tę wiedzę po przeczytaniu książek Zacharskiego. "Sprawa Oleksego" opisana jest w "Rosyjskiej ruletce". W pierwszej książce Zacharskiego zobaczyłem jego charakter. Dlatego mu wierzę.

Interesuję się polityką, ale nie na tyle, żeby o niej pisać. Tym razem nie zdzierżyłem. "Olin" to sprawa i szpiegowska i polityczna, a teraz nawet bardziej polityczna. Zastanawia mnie, dlaczego ktoś taki jak Józef Oleksy wciąż funkcjonuje w polskim życiu politycznym. Czyżby dziennikarze nie przeczytali książek Zacharskiego, że Oleksego bezustannie zapraszają do udziału w programach telewizyjnych? Nie rozumiem tego, ale może jest to wynikiem mojej tępoty ze starości.

Jeszcze coś sobie przypomniałem, o czym myślałem w czasie czytania obu książek. Kim dla Mariana Zacharskiego jest pułkownik Kukliński: patriotą czy zdrajcą? Kto zna odpowiedź? Sam Zacharski ani raz nie wymienia nazwiska Kuklińskiego.