środa, 17 listopada 2010

KATECHETKA PYTA: "CO POWINIEN ZROBIĆ KTOŚ, KTO NARUSZYŁ JEDNO Z DZIESIĘCIU PRZYKAZAŃ?" kTÓREŚ Z DZIECI ODPOWIADA: "ZOSTAŁO MU JESZCZE DZIEWIĘĆ".

Największy na świecie pomnik myszy.

Ale z napisania powieści o Chrystusie we współczesnym Krakowie jeszcze nie rezygnuję. W związku z tym czytam ostatnio wiele książek tzw. religijnych. W większości nic one nie wnoszą do mojego zamierzenia, nie dają żadnego bodźca, nie podsuwają żadnego rozwiązania. Tylko jedna z nich bardzo mnie zaciekawiła. Jest to rozmowa o spowiedzi z o. Piotrem Jordanem Śliwińskim z klasztoru Kapucynów w Krakowie (to klasztor blisko kamienicy, w której mieszkam). Z o. Śliwińskim rozmawiają dwie kobiety: Elżbieta Kot i Dominika Kozłowska. Tytuł książki: "Grzechy w kratkę" (Znak 2008).
Zrobiły na mnie wrażenie celne i odważne pytania pań. Odpowiedzi o. Śliwińskiego również, choć wyczułem trochę dziegciu w tym wspaniałym, w ogólności, miodzie.

Czytam, czytam skupiony, a wszystko są to dla mnie nowe sprawy, aż dochodzę do pytania:
- Czyli zło, o którym dowiaduje się Ojciec w konfesjonale, a które mógłby powstrzymać, musi pozostać ukryte?
Odpowiedź:
- Tak, są nawet omawiane takie kazusy, w których rozważa się sytuację, że do konfesjonału przychodzi człowiek, mówiąc, że za chwilę ma zamiar popełnić morderstwo. Mogę przeciwdziałać temu zamiarowi, próbując podczas spowiedzi odwieść tego człowieka od popełnienia tego czynu. Nie mogę jednak po zakończeniu spowiedzi pójść i uprzedzić potencjalnej ofiary.
Tu aż się prosi o kilka linijek wykrzykników.

To, że spowiednik nie może uprzedzić potencjalnej ofiary o grożącej jej śmierci, ma związek z wymogiem dochowania tajemnicy spowiedzi (za ujawnienie tajemnicy spowiedzi grozi ekskomunika). W takim razie ja pytam, co jest ważniejsze, czy co bardziej święte: życie człowieka (może ojca kilkorga dzieci), czy tajemnica spowiedzi?
Jak w tej sytuacji wygląda sumienie tego spowiednika, czy nie jest ono wypaczone? Tym bardziej mnie to zastanawia, że sam o. Śliwiński wiele rozprawia o sumieniu, przedkładając jego wyższość nad prawa kodeksowe, nad dogmaty, nawet nad polecenie papieża.
Cytuję z książki: "Sumienie jest najtajniejszym środkiem i sanktuarium człowieka, gdzie przebywa on sam z Bogiem, którego głos w jego wnętrzu pobrzmiewa. Przez sumienie dziwnym sposobem staje się wiadome to prawo, które wypełnia się miłowaniem Boga i bliźniego." (II Sobór Watykański).

Coś mi tu bardzo, bardzo nie gra. Niechby mnie ekskomunikowano, a pobiegłbym do człowieka i ostrzegł, że grozi mu śmierć. Ale nie jestem cenionym spowiednikiem, który doskonale zna doktryny wiary i prawa rządzące spowiedzią, więc pewnie uczyniłbym źle z kościelnego punktu widzenia. Nie, to tylko taka moja retoryka, bo jestem pewien, że uczyniłbym dobrze, tak, jakby Bóg pragnął.
Nie chcę być wulgarny, ale przy tej opisanej sytuacji ciśnie mi się słowo: paranoja.

Tytuł tego wpisu do bloga wziąłem z wyżej wymienionej książki. Wydał mi się bardzo zabawny. Ale po tym, co napisałem, już mi się taki nie wydaje.

Ciąg dalszy o książce może nastąpi, bo znalazłem tam jeszcze parę denerwujących mnie rzeczy. Ale generalnie jest to dobra książka, warta przeczytania.

1 komentarz:

  1. To bezwzględność tajemnicy spowiedzi sprawia, ze człowiek może się w niej bez lęku, totalnie obnażyć przed drugim człowiekiem.

    OdpowiedzUsuń