sobota, 21 sierpnia 2010

PIĘKNE WYDARZENIE

Nie mogę o tym nie napisać. Dawno nic mnie tak nie rozbawiło, jak to.

Plantami wracałem z Kleparza. Na chwilę usiadłem na ocienionej ławce, żeby odpocząć, bo dźwigałem kilka kilogramów różnych warzyw. Po drugiej stronie alejki, kilkadziesiąt metrów w prawo ode mnie, dwóch robotników malowało ławki na zielono. Robili to na chybcika, byle jak, i po zamalowaniu osłaniali ławki dwoma biało-czerwonymi paskami, żeby ostrzec przed siadaniem na nich. Nie przyglądałem się robotnikom. Moje spojrzenie podążało za co bardziej ładnymi pośladkami i nogami przechodzących kobiet. Z powrotem zwróciłem uwagę na malarzy, gdy skończyli malować czwartą z rzędu ławkę, stojącą niemal naprzeciwko tej, na której siedziałem. Osłonili ją dwoma paskami, zabrali kubły z farbą i poszli sobie. Minutę po ich odejściu dwóch, tak na oko, osiemnastolatków, zdjęło z ławki ostrzegające paski i, nim zdążyłem zareagować, uciekli. Patrzyłem za tymi gówniarzami, gdy na ławce naprzeciwko usiadł około czterdziestoletni mężczyzna, w jasnych spodniach i koszulce polo. Aż mnie ciarki przeszły, gdy wczułem się w jego sytuację. Byłem pewien, że natychmiast się poderwie, przerażony i wściekły, że usiadł na świeżo pomalowanym. Ale on nie. Wygodnie się rozsiadł, oparł się, po czym wyjął telefon i zaczął spokojnie rozmawiać. Pomyślałem, że teraz już się nie odlepi od ławki. Ale znowu niespodzianka. Czterdziestolatek wstał i na jego ubraniu nie było choćby plamki zielonej farby. Kiedy odszedł, do ławki podeszli ci dwaj gówniarze. Musieli z dala obserwować ławkę i czterdziestolatka. Byli, podobnie jak ja, zdumieni, że farba nie odbiła się na ubraniu mężczyzny. Jeden z nich palcem dotknął ławki w miejscu, gdzie siedział czterdziestolatek, i stwierdził rozczarowany:
- Kurwa, sucha.
I obaj usiedli na tej ławce i, ledwie to zrobili, jeden z nich momentalnie krzyknął:
- Kurwa!
I jak poparzony zerwał się z ławki. Jego ubranie, z tyłu, poznaczone było zielonymi pasami.
Malarze pomalowali pół ławki. Albo zabrakło im farby, albo uznali, że druga połowa ławki jest w dobrym stanie i nie trzeba malować
Powiedziałem do chłopaka:
- Ładnie ci z zielonymi paskami na dupie i plecach.
- Kurewska ławka - odrzekł.

Piękne wydarzenie. Moja Marylka, gdyby żyła i siedziała wówczas obok mnie, śmiała by się z tego do nocy.

1 komentarz:

  1. Panie Karolu. Trafiłam tu do Pana przypadkiem. Przeczytałam kilka wpisów, spodobało mi się i postanowiłam przeczytac Pana bloga od początku. Piszę do Pana po przeczytaniu szóstego wpisu o chamie w tramwaju. A chciałabym Panu tylko powiedzieć, że uwielbiam Pana! I czytam dalej. Pozdrawiam.
    Ania

    OdpowiedzUsuń