piątek, 15 stycznia 2010

MĄDROŚĆ I INTELIGENCJA

Zadzwonił do mnie jeden z moich dawnych uczniów - dzisiaj lekarz od seksu, autor książek na ten temat, czasami widzę go i słyszę w programach telewizyjnych jako komentatora kryminalnych zachowań seksualnych. W liceum nic w jego zachowaniu nie zapowiadało, że tak mu się dobrze powiedzie akurat w seksuologii. Był całkiem normalnych chłopakiem, a przynajmniej takie odnosiłem wrażenie.

Mam swoją teorię, jeśli chodzi o robienie prawdziwych karier. Dobry policjant to taki, który byłby równie dobry jako włamywacz. Dobry finansista, ktoś dobry w zarabianiu pieniędzy, w mądrym inwestowaniu ich, to taki, który byłby równie dobry w przekrętach, naciąganiu ludzi na pieniądze, oszukiwaniu. Dobry kucharz to taki, kto sam lubi dobrze i ładnie jeść. Nie można jednak wymienić dużo tego rodzaju przeciwieństw, bo moja teoria dotyczy raczej zawodów, które mają coś wspólnego ze sztuką, zajęć, które wymagają wyobraźni, fantazji. Nie wiem na przykład jakie przeciwieństwo można utworzyć dla zawodowego polityka, bez obrażania jakiegokolwiek zwierzaka lub używania brzydkich słów.

Lecz zmierzam do mojego dawnego ucznia z liceum. Dobry seksuolog to taki, który mógłby równie dobrze zostać zboczeńcem seksualnych. Przecież, lecząc różnych dewiantów, musi wczuwać się w ich zachowania, widzieć co oni widzą, rozumieć ich potrzeby. A mój Krzysiek (takie daję mu tutaj imię), nigdy się nie zdradził, że ma tego rodzaju ciągoty. Byłem jego wychowawcą przez cztery lata, zauważyłbym. Pamiętam, że nawet oburzyło go, kiedy na kółku historycznym bajdurzyłem, że św. Jadwiga powinna w imię racji stanu wyjść za mąż za starego, nieokrzesanego i prawdopodobnie niepiśmiennego Jagiełłę (co zresztą uczyniła), a na boku mieć swojego ukochanego, młodego królewicza węgierskiego (czego nie uczyniła). Wtedy pewnie nie zostałaby uznana za świętą, ale miałaby więcej szczęśliwych chwil w życiu.

Mimo to Krzysiek został dobrym psychiatrą seksuologiem. Czytałem jego książki i podręczniki. Potrafię je ocenić, bo sam jestem ukrytym dewiantem seksualnym. Może on jeszcze bardziej ukrytym niż ja? Nie tak dawno głośno było o psychiatrze seksuologu A.S. W jego wypadku moja teoria sprawdziła się. Chłop się całkiem pogubił, zatarły mu się granice pomiędzy byciem lekarzem a byciem pedofilem.

No więc Krzysiek zatelefonował do mnie i powiedział, że się domyśla, kto jest autorem bloga EMERYT POLSKI. W jego wypadku łatwo się było domyślić, bo kiedyś mu zdradziłem, jako ciekawostkę dla lekarza seksuologa, jakiej nabawiłem się przypadłości, gdy mnie poraził prąd podczas naprawiania żyrandola. Do tego profesor historii odprawiony z krakowskiego liceum za uderzenie ucznia-bydlaka. Każdy na jego miejscu domyśliłby się.
W pierwszej chwili, gdy Krzysiek wspomniał o tym blogu, przestraszyłem się, że uznał mnie za osobę, która się powinna zgłosić na leczenie do seksuologa. Zapytałem, czy w takiej właśnie sprawie dzwoni.
- Skądże, panie profesorze - roześmiał się Krzysiek. - Dewianci na ogół dobrze zdają sobie sprawę, że robią źle, i nie rozgłaszają o tym na cały świat, jak pan.
- Niby tak - zgodziłem się z nim, ale sobie pomyślałem, że jeśli ktoś jest przebiegłym dewiantem i wie, że taki nie ogłasza o swoich zboczeniach na cały świat...
- Ja w bardziej ogólnej sprawie - rzekł Krzysiek. - Czytając pana bloga pomyślałem, że powinienem coś panu doradzić, profesorze. Jeśli naturalnie zechce pan wysłuchać porady od swego ucznia.
- Śmiało, Krzysiu - zachęciłem go. - Wysłuchać mogę, ale czy się zastosuję?
- Wśród moich pacjentów są starsze osoby, w pana mniej więcej wieku. Pana problemy to są lub były ich problemami kilka lat wcześniej. Po prostu za dużo, za głęboko zajmowali się samymi sobą i tym, co blisko nich, w zasięgu ręki.
- Uważasz, Krzysiu, że mam szukać kłopotów daleko od domu?
- Coś takiego właśnie, panie profesorze. W tym żarcie jest to, co zamierzałem przekazać.
- Czyli?
- Dobrze jest się zająć czymś, co samemu sobie daje satysfakcję i jednocześnie przynosi korzyść innym. Proszę mi wybaczyć, ale czytam i widzą, że stanowczo za dużo zajmuje się pan samym sobą.
- Krzysiu, też mi wybacz, ale to jest tak zwana złota rada. Zawsze słuszna i może dotyczyć każdego. Tylko... - umyślnie nie dokończyłem zdania.
- Wiem, lecz pan jest mądrym człowiekiem. I za takiego uchodził wśród nas w liceum. Na pewno, kiedy się pan zastanowi, coś wynajdzie.
Jasne, natychmiast wynalazłem: nowa kobieta. Ta złota rada idealnie pasuje...
Tak mniej więcej wyglądała nasza rozmowa - przekomarzanie. Nie będę jej tu całej zapisywał. Wzruszyła mnie troska Krzyśka o moje zdrowie psychiczne i zdrowe życie. Muszę się nad jego propozycją zastanowić.

Mój dawny uczeń, dzisiaj ceniony psychiatra, uważa mnie za mądrego. Coś w tym musi być, ale nie w tak prostej linii. Jeśli jest się mądrym, to się jest i już. Nic człowiek nie poradzi na to, że jest jaki jest. I nic to nie kosztuje. Natomiast udawanie, że się jest mądrym, to już wyższa szkoła. Do udawania mądrego trzeba prawdziwej inteligencji, sprytu intelektualnego, w ogóle wysiłku. Nie chciałem Krzyśkowi mówić, że jestem bardziej inteligentny niż mądry. Wystarczy prześledzić moje życie. Niech Krzyśkowi pozostanie o mnie lepsze zdanie.
I w tym momencie moja, i sławiona tylko przeze mnie moja inteligencja, zawiodła mnie. Nie wziąłem pod uwagę, że Krzysiek może dalej czytać tego bloga. Nie wiem, czy jeszcze chodzi takie powiedzenie?: klamka zapadła. Bo umówiłem się z samym sobą, że nie skreślam napisanych słów. Nie dlatego iż jestem taki, że jak już coś powiem to choćby ziemia się zatrzęsła... Tylko że gdybym zaczął skreślać, nic bym nie napisał do jakiegoś sensownego końca.

To Krzysiek wyrósł na mądrego człowieka (czytaj, czytaj, Krzysiu; zawsze istnieje jakieś wyjście z trudnej sytuacji), mimo że sprawiał wrażenie całkiem normalnego. Mniej bym się zdziwił, gdyby został zawodowym politykiem (zdaje się, że znowu mi się chlapnęło).

A teraz będę się zastanawiał.

2 komentarze:

  1. to już jak się zastanowisz
    to pisz dalej
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. A ta przypadłość "od żyrandola" to baaardzo interesująca ! Rzeczywiście, nie jesteś całkiem normalny ,nie tylko dlatego! Oby więcej takich emerytów!
    A ja tu jako Anonimowa, bo nie kumam z tym profilem /jak mówią młodzi/ i tylko tak potrafię.

    OdpowiedzUsuń