Rzadko nachodzi mnie refleksja tego rodzaju, że życie jest piękne. Częściej, że życie jest śmieszne albo okrutne. Przed okrucieństwem życia broniło mnie poczucie humoru. Przed śmiesznością życia broniła mnie realność cierpienia, w moim wypadku cierpienia psychicznego: choroba Marylki, niemożność porozumienia się z dziećmi, depresja, która trzyma mnie jak imadło od długich lat, i ból (wiem, że to brzmi górnolotnie, ale...), który odczuwam z powodu bólu jakiego bez powodu doznają miliony ludzi na świecie.
Jeśli o czymś w życiu mogę powiedzieć, że jest piękne, to kobiety. Mając do wyboru oglądanie wysokich gór, bez drzew, roślinności, czy oglądanie nagich kobiet, wybieram kobiety. Podobnie, mając do wyboru oglądanie zróżnicowanego krajobrazu, z lasem, rzeką, pagórkami, czy oglądanie ładnie ubranej kobiety, wybieram kobietę. Tak samo długo nie namyślałbym się, gdyby mi zaproponowano: pobyt wśród dzikiej natury, czy wśród dzikich kobiet? Dzikie kobiety!
Na koniec, odnosząc się do komentarza z 6 kwietnia: Pani jest piękna, nie życie. Też i dlatego piękna, bo uważa, że życie jest piękne. Jeśli chodzi o kobiety, to nie przeszkadza mi w nich ani dzikość, ani naiwność.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz